To mówi Pan: "Oto mój Sługa, którego podtrzymuję.
Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął" (Iz 42, 1)
Wprawdzie słowa tego proroctwa odnoszą się bezpośrednio do Jezusa, w którym wypełniły się w sposób doskonały, ale w kontekście wczorajszej uroczystości bierzmowania moich uczniów skojarzenia są jednoznaczne...
Wielu świadków tego wydarzenia patrzyło na osiemdziesięcioosobową grupę naszej młodzieży, która pochylała swe głowy przed biskupem Zbigniewem jak pokorny sługa. A niektórzy z dorosłych wzdychali: "żeby oni wszędzie tacy byli ... jak aniołki... aż miło popatrzeć..."
A co na to "moje aniołki"?
Do jednego z nich na dzisiejszej katechezie mocniej dotarła prawda, "że Duch mój na Nim spoczął"...(Iz 42,1c)tak, że głośno wyraził zadziwienie wobec Bożej hojności: "to ja samego Ducha Świętego otrzymałem?"... i głęboko zadumał się nad tą rzeczywistością...
Myślę, że niejednemu z nas przydałaby się taka refleksja, bez względu na to, czy był bierzmowany, czy jeszcze nie. Pan mówi, ni mniej ni więcej, tylko dokładnie takie słowa: "Wybrany mój, w którym mam upodobanie". (Iz 42,1b)
Przyznaj się w duchu; identyfikujesz się z tymi określeniami?
Czujesz się WYBRANY?
Naprawdę wierzysz w to, że BÓG MA W TOBIE UPODOBANIE?
A może myślisz, że to "lekka przesada"?
I kto może dorównać Bogu w miłości???
DO KOŃCA, DO ŚMIERCI, DO POHAŃBIENIA I UPOKORZENIA...
Czy jeszcze masz wątpliwości???????
Ja - NIE!
JESTEŚMY WYBRANI I UMIŁOWANI: TY.... - I JA.... zgodnie z tym, co napisał św. Paweł: "Jako wybrańcy Boży - święci i umiłowani obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość". (Kol 3,12)
Jak widzicie, wybranie to nie tylko zaszczyt, ale i ZOBOWIĄZANIE..., które ma się wyrazić w wymienionych tu cnotach wobec tych, których nam Pan Bóg na co dzień "zadaje". Ale nie tylko zadaje, bo już na samym wstępie cytowanego proroctwa Izajasza otrzymujemy zapewnienie, że przede wszystkim PODTRZYMUJE.
Jest tylko jeden problem: CZY TY W TO WIERZYSZ?Czy wierzysz w to, że Cię Pan podtrzymuje, czy może sam się szarpiesz od świtu do nocy (albo do świtu), zdany na własne słabnące siły i może nawet już nie masz kiedy pomyśleć, że Jezus obiecał wyraźnie:
"Ja was pokrzepię" (Mt 11,28), no i ten werset z proroka Izajasza:
"Oto mój Sługa, którego podtrzymuję." (Iz 42,1a)
Może już czas najwyższy zamienić szemranie typu: "za jakie grzechy ja tak się morduję", na bardziej optymistyczną wersję, chociażby:
"Wybrałem cię sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki" (Jr 1,5a)
Poddaj się temu Słowu i UWIERZ zgodnie z tym, co napisano:
"TO MÓWI PAN": "W TOBIE MAM UPODOBANIE" (Mk 1,11)
Ooo i znowu radocha!:) Pierwsze słowa wpisu zaczerpnięte z Księgi Proroka Izajasza - coś wspaniałego!i czego tu się w życiu bać?Pan Bóg czuwa, trzeba TYLKO(a może w niektórych przypadkach aż)zaufać i pozwolić się prowadzić, a On się o nas zatroszczy:)bo przecież jesteśmy najpiękniejszymi PEREŁKAMI, wybranymi sługami naszego Ojca:)Nasuwa mi się teraz na myśl wiele tekstów piosenek religijnych, ale przytoczę tylko jedną:)
OdpowiedzUsuńRef. Pan mnie strzeże,
Pan mnie strzeże,
czuwa nade mną Bóg,
On jest moim cieniem
Czuwa nade mną Bóg.
Mój Bóg
1. Nie boję się,
wchodzę w noc ciemną bez lęku.
Dobrze to wiem,
Ty jesteś ze mną!
Życzę owocnego przeżycia czasu WIELKIEGO TYGODNIA i Błogosławionych Świąt Zmartwychwstania naszego Pana!
Dziękuję bardzo za cenny wpis i życzenia.. NAWZAJEM! -:)
UsuńDuch św jest w każdym i tych co przyjeli sakrament bierzmiwania i tych co jeszcze na niego oczekują Tylko każdy z nas musi otwierać się na jego działanie:)
OdpowiedzUsuńPan jest z nami ZAWSZE:)i w naszych radosnych chwilach i tych smutnych... Nie opuszcza każdego ani nie potępia Chce żeby każdy się do.niego przybliżył a co najważniejsze jest MIŁOSIERNY i przebacza Drogi przyjacielu bracie, siostro zaufaj Mu a będziesz szcześliwym radosnym Człowiekiem.:)Błogosławionego czasu oczekiwania na Zmartwychwstanie Pana:)
Jestem już kilka ładnych lat po przyjęciu skaramentu bierzmowania i właśnie dziś tak na prawde uświadomiłam sobie że spoczywa na mnie sam Duch Święty :) to niesamowite uczcie gdy wiesz że Twój Pan jest zawsze z Tobą! nie pozostanie nam nic innego jak modlić się za tych którzy boją się lub co gorsza nie chcą tego doświadczyć.. Owocnego czasu w oczekiwaniu na Zmartwychwstanie Pana :)
OdpowiedzUsuńJakie to piękne, móc uczestniczyć w życiu Trójcy Świętej,
OdpowiedzUsuńktóra się z nami dzieli swoim niepojętym szczęściem!!!
Bóg zapłać za to świadectwo!
Oczywiście odwzajemniam życzenia. -:)
Usuń
Szczęść Boże
OdpowiedzUsuńDroga siostro jak głęboko przeżyć święte Triduum, które już przed nami?
Jak te Święta Wielkanocy?
Na czym się najmocniej skupić?
Czego oczekiwać?
Co mogę ja dać Panu w tym czasie?
Jak siostra dotąd przeżywała i przeżywa te święta?
Proszę o odpowiedź:-)
Mih0
Święte Triduum, to tak naprawdę najważniejsze wydarzenia zbawcze, czyli MĘKA, ŚMIERĆ I ZMARTWYCHWSTANIE CHRYSTUSA.
UsuńA by je dobrze przeżyć, trzeba przede wszystkim towarzyszyć Jezusowi w tych wydarzeniach. A uobecnia je Kościół w bogatej na te dni liturgii.
Posłużę się tu przykładem mojej Mamusi, która w pewnym momencie swego życia dojrzała do tej prawdy, że warto wziąć udział w każdym dniu Triduum, może nawet kosztem perfekcyjnych porządków w domu, czy wyszukanych potraw na stół wielkanocny...
I to jest najlepszy "przepis" na przeżywanie tych Świętych Dni.
Dodałabym jeszcze tylko jedno, co zresztą sama praktykuję od wielu lat, żeby też w ciągu dnia zostawić cały ten domowy rozgardiasz i na spokojnie poadorować Jezusa w kościele. Bo czasem dochodzi wręcz do paradoksów; Jezus, który dla nas wysłużył największe dobra za taką cenę, NIE MOŻE SIĘ DOCZEKAĆ NA CZŁOWIEKA, który zagoniony domowymi przygotowaniami zatraca ISTOTĘ tego wszystkiego w świątecznej krzątaninie. A potem w końcu "padnie" pokonany zmęczeniem i ani się obejrzy, jak w TVNie powiedzą: "święta święta, i..."
Święta wielkanocne mają to do siebie, że powinny być traktowane w całości, a więc każdy dzień Triduum, a nie tylko Niedziela Zmartwychwstania. Dla prawdziwego katolika święta zaczynają się tak naprawdę w Wielki Czwartek i nie pozwólmy sobie tego wyeliminować przez inne "ważne zajęcia".
A potem jest tak, że przy Jezusie w "ciemnicy", czyli w więzieniu klęczy jakaś jedna starsza pani, a reszta goni nie wiadomo za czym "na swoich podwórkach".
Dlatego na pytanie co ja mogę dać Panu? - odpowiedź brzmi - przede wszystkim SWOJĄ OBECNOŚĆ, bo to będzie najwyższym wyrazem miłości do Niego i wdzięczności za to, co uczynił.
Ja np. staram się z moimi siostrami, aby porządki porobić w miarę wcześniej, a w Triduum już tylko to, co konieczne. Z potrawami też nie przesadzamy, bo i tak tego nikt w święta nie przeje, więc na adorację poświęcamy jak najwięcej czasu.
Wielki Piątek natomiast obowiązkowo ścisły post i milczenie, a nawet planujemy odprawić sobie dzień skupienia -czyli takie jednodniowe rekolekcje w ciszy, u stóp Jezusa.
Co mi to daje?
W Niedzielę naprawdę czuję, że Jezus Zmartwychwstał, a wszystko smakuje mi o wiele bardziej, gdy po Wielkim Piątku mogę poczuć nieco inny smak na podniebieniu -:)
Życzę wszystkim OWOCNEGO PRZEŻYCIA ŚWIĘTEGO TRIDUUM PASCHALNEGO!!!
Dlaczego bóg ukrywa przed nami swoje istnienie ????
OdpowiedzUsuńMyślę, że odpowiedź nie jest jednoznaczna...
UsuńPo pierwsze, Pan Bóg częściowo się ukrywa, a częściowo już się "odkrył" w tym, co nazywamy Objawieniem Powszechnym, a co jest dostępne dla nas w Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła. Potwierdzają to również liczne życiorysy świętych, którzy spotkali się z taką prawdą o Bogu w swoim doświadczeniu duchowym, tzw. mistycznych spotkaniach.
Najpełniej jednak Bóg objawił się w Jezusie Chrystusie, tylko nie wszyscy w Niego chcą uwierzyć.
Bóg odsłania się nawet tym, którzy nie mają nic wspólnego z Kościołem, a którzy zastanawiając się nad sensem istnienia i obserwacją tego, co ich otacza, dochodzą do przekonania o istnieniu jakiegoś Absolutu, czy Siły Wyższej, którą my, ludzie wierzący identyfikujemy jako Boga Stwórcę.
Co jeszcze może być powodem "ukrywania się" Boga?
Może On chce, byś miał zasługę wiary, bo to, co zobaczysz staje się już wiedzą, a zatem nie wymaga wiary. Wiara natomiast to jakby kroczenie po omacku, ale w zaufaniu, że Ten, kto Ciebie widzi i prowadzi, doprowadzi Cię do właściwego celu.
Bóg można to rzec, wysyła pewne sygnały, aby człowiek był w stanie rozpoznać Jego obecność, ale nie zmusza człowieka do wiary swoją pełną "manifestacją", ale delikatnymi znakami proponuje swą przyjaźń.
Tak też sobie myślę, czy bylibyśmy w ogóle w stanie fizycznie przeżyć spotkanie Twarzą w Twarz z Tą Największą Obecnością, gdyby nam było dane Boga ujrzeć na ziemi.
Św. Paweł mówi, że będzie nam to dane dopiero w wieczności...
Dla mnie istotne w tym wszystkim jest to, że BÓG TAK ZAMIERZYŁ, a jakoś nie myślę o tym, by to miał być zły pomysł, bo ufam, że wszystko, co Bóg zamierzył i jak to zaplanował jest PO PROSTU DOBRE. I jak dotąd zgadza mi się to coraz bardziej z tym, czego w życiu doświadczam. -:)
TOBIE TEŻ TEGO ŻYCZĘ...-:)))))
s.Katarzyna