niedziela, 21 kwietnia 2013

"Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, 
a moje Mnie znają ... 
Życie moje oddaję za owce"
(J10,14-15)
                Niedziela Dobrego Pasterza rozpoczyna w Kościele tydzień modlitw
o powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego. W dobie powszechnego wręcz narzekania na Kościół (w domyśle oznacza to księży) może zrodzić się nam pytanie o zasadność takiego tygodnia, czy w ogóle modlitwy o powołania... No, bo jeżeli z tymi księżmi aż tak źle - idąc za głosem medialnych skandali -
to po co dodawać kolejne rozdziały do zła już i tak dostatecznie wielkiego?
Po co narażać tych młodych ludzi na to "powszechne zepsucie", o którym co chwila nam trąbią w ogólnie dostępnych środkach społecznej komunikacji?
Pan Jezus lojalnie uprzedzał swych Apostołów:  
"Jeżeli Mnie prześladowali, to i was prześladować będą" 
(J15,20)
 Czy nie macie wrażenia, że to w jakiś sposób dotyczy obecnej sytuacji hierarchicznego Kościoła?
      Nie jestem tu zwolenniczką przysłowiowego "zamiatania pod dywan" bolesnych spraw, które rzeczywiście obciążają poszczególnych kapłanów, czy osoby zakonne, ale powiedzmy sobie szczerze; czy pośród osób świeckich one się nie zdarzają? Przyznacie zapewne, że coraz częściej...

            A ja zawsze powtarzam swym uczniom, że jeśli koło ciebie kręci się jeden zły duch, to koło księdza pewnie z siedmiu. Bo jeśli uda się Szatanowi skusić osobę duchowną, to tak naprawdę przy tej okazji "ma z głowy" wielu tzw. "szarych obywateli", którzy już samym konsumowaniem sensacji nieźle nagrzeszą, nie mówiąc o jej następstwie, jakim powszechnie bywa zgorszenie wielu oraz upadek na duchu tych słabiej wierzących...
Warto więc sobie postawić  pytanie:

JAK CZĘSTO POLECAM W MODLITWIE KAPŁANÓW?

    Nawiasem mówiąc, robiłam już taki mini sondaż wśród uczniów gimnazjum w powyższym temacie i muszę przyznać, że nie wygląda to kolorowo... niestety...
           A Jezus do św. Faustyny mówił wyraźnie, że Jego wolą jest, aby z ufnością polecać Bożemu Miłosierdziu cały świat, a szczególnie modlić się za  
DWIE DROGOCENNE JEGO SERCU PERŁY, 
czyli DUSZE KAPŁANÓW I DUSZE ZAKONNE.

           Przypominają mi się tu święte słowa mojej Kochanej Babci, która zawsze żywo reagowała na krytykę któregokolwiek z duchownych. Jej pierwsze pytanie brzmiało: "A pomodliłeś się za niego?" Na słowa zaprzeczenia miała zawsze jednoznaczną odpowiedź: "to nie wolno ci nic złego mówić na księdza". 

           Wymagania w stosunku do duchowieństwa mamy dosyć pokaźne, ale zaangażowanie ze strony laikatu najczęściej mizerne. A zasada jest zwykle taka, że im ktoś mniej robi, tym więcej chce mieć do powiedzenia... 
           Myślę, że ten kolejny Tydzień staje się dobrą okazją do zrobienia sobie rachunku sumienia w tym względzie... I jeszcze jeden motyw do tej analizy  w najgłębszym sanktuarium człowieka: 

CZY MODLĘ SIĘ O POWOŁANIA DO WYŁĄCZNEJ SŁUŻBY BOGU?


    Papież Paweł VI powiedział kiedyś, że sprawa wystarczającej liczby kapłanów jest precyzyjnym znakiem żywotności wiary i miłości poszczególnych wspólnot parafialnych i diecezjalnych, jak również świadectwem zdrowia moralnego rodzin chrześcijańskich.  
Tam, gdzie rozkwitają liczne powołania kapłańskie i konsekrowane, tam żyje się wielkodusznie Ewangelią” 
(Paweł VI, Przesłanie radiowe, 11 kwietnia 1964 r.).
Tu właśnie widać kondycję danej wspólnoty Kościoła i tak naprawdę okazuje się jej żywotność i zdrowie moralne...
      Może w trwającym Roku Wiary warto odnowić, lub podjąć postanowienie wzmożonej troski o powołania i za powołanych, bo Chrystusowe wezwanie ciągle rozbrzmiewa:  
"Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. PROŚCIE WIĘC PANA ŻNIWA, żeby WYPRAWIŁ ROBOTNIKÓW NA SWOJE ŻNIWO" 
(Łk10,2)
          Warto też prosić Chrystusa, by wszyscy kapłani byli  
DOBRYMI PASTERZAMI 
a nie najemnikami, o których niestety wspomina też Ewangelia św. Jana.
          Papież Franciszek przypomniał niedawno, że największą szkodę wyrządza Kościołowi ten, kto daje anty świadectwo swej wiary i to dotyczy zarówno świeckich jak i duchownych.

Bądźmy więc WIELKODUSZNI również gdy chodzi o modlitwę w intencji ŚWIĘTOŚCI KAPŁANÓW I OSÓB KONSEKROWANYCH.

P.S. Będę wdzięczna, jeśli i o mnie wspomnicie w swoich modlitwach...  
-:)))))

5 komentarzy:

  1. Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus,
    Czcigodna s. Kasiu jeśli tak mogę się zwrócić:)
    Przeczytałam kolejny wpis na siostry blogu i zgadzam się z tym co siostra napisała. Dla mnie niedziela "Dobrego Pasterza" i ten tydzień to taki szczególny czas gdzie staram się jeszcze bardziej modlić się za kapłanów osoby konsekrowane, a także o nowe powołania.
    Ja z własnego doświadczenia mogę powiedzieć , ze modlitwa pomaga:)codziennie pamiętam o siostrach kapłanach i wiem ze jeśli ktoś się modli za kogoś to nawet trudy upadki staja się ciężkie ale tylko na chwile gdyż modlitwa podnosi i daje moc uzdrowienia:) Dlatego jeśli ktoś myśli a po co ta modlitwa za ks czy siostry to Tu powiem żeby takie osoby się nie zastanawiały tylko chociaż Jedna "zdrowaśkę" zmówiły i zobaczą ze jeśli zrobią to kilka krotnie to samym im będzie to przynosiło "owoce" Modlitwa jest silą i musimy o tym pamiętać. Szczególnie w tym tygodniu i przez caly czas. Módlmy tez się o dobrze rozeznanie naszej drogi żebyśmy wiedzieli a przede-wszystkim odkryli na co Pan nas powołuje i szukali go w naszym codziennym życiu:)
    Nie wolno nam oceniać sióstr czy księży itp., Oni tez są ludźmi i mogą mieć czasem tez gorsze dni lub lepsze ale powinniśmy te osoby traktować z szacunkiem ,: I tu zgadzam się w 100% z tym co powiedziała siostry babcia.
    Zycze wam wszystkiego dobrego. Wiem ze napisałam troszkę może nie spójnie ale myślę ze każdy kto przeczyta wyniesie coś nawet malutkiego z z tego:) POZDRAWIAM z Ostrowca Św.
    Ps. Siostro ja Pamiętam w Modlitwie o s tez:)
    Ania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu za ten "głos poparcia" i za modlitwę w imieniu swoim i wszystkich powołanych do szczególnej służby Panu w Jego Owczarni. Tym, którzy czują głos powołania, z całego serca życzę, aby ich było stać na ten odważny krok w kierunku realizacji Bożego wezwania. Ja ciągle żyję wdzięcznością za możliwość służby Najwyższemu zgodnie ze słowami jednej z piosenek: "MOJE SZCZĘŚCIE WŁAŚNIE TUTAJ - JEZUSA BYĆ UCZENNICĄ"

      Usuń
  2. Niech Bedzie Pochwalony Jezus Chrystus
    Mam takie pytanie mój kolega nie wierzy i wyzywa Pana Boga i Świetych
    Zwracam sie z prośbą o odpisanie mi odpwiedzi co mogę mu doradzić zeby uwierzył w Miłość do Boga, Nawet się go zapytałem czy wierzy w takie cuda, jak uzdrawiał Bóg uzdrawiał chorych a on odpowiedział ze te historie sa wysane z palca.
    Pozdrawiam Krystian Uczen klasy II a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wieki wieków. Amen.
      Oczywiście Krystian pamiętam o Twoim pytaniu, ale obecnie nie jestem w stanie Ci odpisać, bo jestem mocno zajęta, a nie chciałabym zdawkowo potraktować tego problemu, dlatego czekaj cierpliwie... Obiecuję, że jeśli to tylko będzie możliwe, odpiszę na pewno, tymczasem zapewniam Cię o mojej pamięci w modlitwie zarówno za Ciebie, jak i za tego Kolegę, o którym wspominasz.
      Z pozdrowieniem w Panu
      s. Katarzyna

      Usuń
    2. Witam Cię Krystianie i przepraszam, że tak długo musiałeś czekać na odpowiedź... jakoś ostatnio ciężko mi się wyrobić ze wszystkim... -:)
      Ale już - DO RZECZY;
      Zgłaszasz problem, który nie jest w tym świecie odosobnionym przypadkiem.
      Dlaczego?
      Bo ludzie wraz z postępem nauki i techniki bardziej gubią się w wierze. I to nie tylko w tej wierze do Boga, ale też w zaufaniu do drugiego człowieka... Jesteśmy coraz bardziej do siebie złowrogo nastawieni, podejrzliwi, nieufni, węszący podstęp.
      Doszło do tego, że gdy nam ktoś mówi coś miłego, to zaraz przychodzi nam myśl; czego on ode mnie chce? (jak to w tym oklepanym żarcie; pieniędzy pożyczyć...?)
      Bezinteresowność i szczerość, już nie mówiąc o uczciwości są coraz rzadszym zjawiskiem, dlatego współczesny człowiek ma również problem, aby ot tak po prostu uwierzyć komuś na słowo. Tym bardziej, jeśli dotyczy to Osoby Boga, którego ktoś nigdy nie widział na własne oczy, ani nikt w jego najbliższym otoczeniu nie może się tym pochwalić.
      Dziś człowiek domaga się dowodów na istnienie Boga... Słusznie więc pytasz; co zrobić, aby mój kolega uwierzył? Jak go przekonać, że to wszystko, o czym mówi Pismo św. jest Prawdą?
      I tu Cię od razu uprzedzę, że nie ma jakiegoś "gotowca", który by mógł skutecznie zaradzić problemom niewiary. Jak wiele jest jej powodów, tak i rozwiązań może być mnóstwo. Czasem to będzie jakaś sytuacja, która przemówi mocniej niż słowo, innym znów razem doświadczenie cierpienia rzuci niedowiarka na kolana, może być doświadczenie bezinteresownej miłości, zwłaszcza gdy ktoś ze względu na swoje byle jakie życie nie spodziewa się jej absolutnie znikąd...
      Jedno jest pewne Krystian! I to polecam każdemu, kto sam powątpiewa, jak i w przypadku deklarowanej niewiary ze strony innych; NAJWAŻNIEJSZA JEST MODLITWA O WIARĘ.
      Popatrz, że nawet Apostołowie, którzy WIDZIELI Jezusa i Jego cuda, mieli problem z wiarą i prosili: "Przymnóż nam wiary". Bzdurą jest czyjeś tłumaczenie, że uwierzyłby, gdyby mu się Bóg objawił. Sam Jezus to zanegował w Ewangelii mówiąc, że choćby ktoś z umarłych przyszedł, to nie uwierzą.
      Zostaje nam zatem tak naprawdę JEDYNIE MODLITWA, która może wyprosić łaskę wiary dla tych, którzy jej nie posiadają, ale też jej wzmocnienie dla każdego wierzącego, który jest narażony na utratę lub osłabienie w wierze.
      No i jeszcze jeden dość mocny argument, to ŚWIADECTWO OSOBISTEJ, GŁĘBOKIEJ WIARY POTWIERDZONEJ CZYNNĄ MIŁOŚCIĄ oraz NIEKŁAMANE SZCZĘŚCIE CZŁOWIEKA WIERZĄCEGO.
      To zawsze zachwyca, a przynajmniej zmusza do refleksji; dlaczego ktoś tak postępuje... Często wzbudza nawet swoistą zazdrość i pragnienie; ja też bym tak chciał...
      MIŁOŚĆ TO BÓG, a więc świadczenie miłości jest jednocześnie dzieleniem się Bogiem. Wtedy jest bardziej prawdopodobne, że ktoś Cię zapyta o motywy Twojego postępowania. A tu jest dopiero miejsce na wytłumaczenie komuś ewangelicznego przesłania.
      Z modlitwą i pozdrowieniem w Panu
      -s.Katarzyna

      Usuń