niedziela, 9 września 2012

"Wszyscy, co się Boga boicie, chodźcie i słuchajcie, chcę opowiedzieć, co uczynił ON mojej duszy" /Ps66,16/
"WIELCE NIM SIĘ RADUJMY!"
                                         /Ps66,6b/

         Te słowa Psalmisty grają w mej duszy pełnej radości i dziękczynienia Panu za dar powołania do życia zakonnego, bo właśnie w dniu 26 VIII 2012r. minęło    25 lat od chwili, gdy w kaplicy Domu Generalnego Sióstr Służek NMP Niepokalanej w Mariówce ślubowałam Bogu miłość wyrażającą się w zachowaniu trzech rad ewangelicznych: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Nigdy nie żałowałam tej decyzji, chociaż zakonna droga wcale nie jest najprostsza, ani pozbawiona wyrzeczeń, pewnie zresztą jak i każda inna...-:) Co jednak jest w niej takie wyjątkowe? No właśnie...
       Chcę tu się odnieść do komentarza, jaki otrzymałam po opublikowaniu pierwszego posta, a który nie mógł ukazać się oczom ludzkim bez reakcji z mojej strony. Ujawniam go teraz w całości. Oto on:
"Ale farmazony, i tak nic z tego nie masz pani siostro, zmarnowałaś sobie życie i tyle, żyj swoim bogiem i dalej wierz w cuda. Może lepiej byłoby zostać aktorką porno? Zastanawiała się kiedyś siostra nad tym? Nakręcić jakiś film o tym, jak niewidzialny duch święty zapładnia maryje czy jak jej tam... to byłoby coś, przynajmniej te śmiesznie opowiastki z tej śmiesznej książki nabrałyby jakiegoś realnego wydźwięku, pozdrawiam.

buk ojciec "
        Pierwsza moja reakcja była taka: 'No, to sobie ktoś ulżył w swojej bezradności wobec spraw, które go przerosły'. Potem już modlitwa za tego Kogoś i autentyczna troska w sercu: 'Jaka szkoda, że Ci człowieku brakuje łaski wiary... Przecież Twe życie byłoby o wiele prostsze i radośniejsze, a z tej ironii aż zieje pustką beznadziejności i smutku.' 
       Odpowiadając  Autorowi tego obraźliwego tekstu (chyba właściwie odczytałam intencje), chcę przede wszystkim najpierw przypomnieć, że podszywanie się pod kogokolwiek jest karalne (na dodatek pisząc z błędami, jakby to faktycznie miało KOGOŚ TAK WIELKIEGO JAK BÓG dotknąć). Po drugie - muszę stwierdzić, że Jezus przewidział już takie sytuacje i mówi o nich w Ewangelii, tłumacząc prawdę o bezżenności dla królestwa Bożego: "...są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!" /Mt19,12/ 
        Z powyższego tekstu jasno wynika, iż nie każdy jest w stanie tę prawdę pojąć... Nie dziwię się zatem, że komentarze tego typu mogą się również pojawiać na moim blogu, a to, że się pojawiają, świadczy tym bardziej o potrzebie dawania świadectwa Prawdzie. Wyraźniej też widać, jak bardzo potrzeba osób oddanych Bogu bez reszty, aby modlitwą i ofiarą pomagali Mu  w szukaniu tych, którzy się w życiu pogubili. Naprawdę nie obraziłam się na tego Komentatora, wręcz przeciwnie, z całym szacunkiem dla Jego osoby, chcę podziękować za to, że odważył się napisać ten bardzo negatywny wpis. Dla mnie był to kolejny sygnał do modlitwy za tych, którzy tkwią w ciemnościach niewiary i tym większej wdzięczności mojemu Panu, nie tylko za łaskę żywego kontaktu z Nim, ale i DAR POWOŁANIA, dzięki któremu otrzymuję tak wiele, że moje małe serce nie jest w stanie pomieścić radości jaka mi towarzyszy. 
       Tak mój Drogi Bracie w Chrystusie! 
Naprawdę JESTEM BARDZO SZCZĘŚLIWA!!! i muszę Ci zaprzeczyć, gdy piszesz, że zmarnowałam sobie życie. Wystarczy spojrzeć na moje zdjęcie... Nie tak wygląda człowiek zmarnowany.... Mam też w swoim otoczeniu wielu świadków, że uśmiech promienny nie schodzi praktycznie z mej twarzy. Jaki jest powód tej wielkiej radości? Odpowiadam słowami jednej z pieśni: "To mój Pan wiele mi uczynił, ON moim Bogiem". I to właśnie ON CZYNI MNIE SZCZĘŚLIWĄ!!!
      Zdaję sobie sprawę, że w podejściu czysto naturalnym, tak po ludzku, to się nie mieści w głowie, ale może być inne spojrzenie - z perspektywy wiary, które pokazuje, że u Boga wszystko jest możliwe. Modlę się dla Ciebie o tę łaskę, ale i Ty sam o nią proś, abyś doświadczył w swym życiu działania Żywego Słowa, a nie nazywał Go jakąś tam książką. W Ewangelii św. Mateusza czytamy:

„Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!”/Mt6,22-23/

       Zauważ człowieku, że tkwisz w ciemności niewiary i drażni Cię czyjaś głęboka więź z Bogiem, więc myślisz, że ośmieszając ją poczujesz się lepiej. Jeśli stać Cię na szczerość przynajmniej wobec siebie, to przyznasz, że w głębi serca nie uspokoił Cię ten zjadliwy komentarz do mojego posta. Może więc czas już uznać, że światło, którym się szczycisz jest jednak ciemnością?...

Kończąc tę polemikę proszę każdego, kto ją prześledził:  

Pomyśl - czy możesz powiedzieć, że jesteś naprawdę szczęśliwy(a)?

Św. Augustyn, który miał dosyć długą drogę do odnalezienia tego Jedynego Szczęścia tak napisał w słynnych Wyznaniach: "...niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Tobie"
Obyśmy nie chcieli szukać szczęścia tam, gdzie go po prostu nie ma... A zatem; 
UDANYCH POSZUKIWAŃ!!!!