wtorek, 26 listopada 2013

Boże Królestwo



"Bóg Nieba wzbudzi królestwo, 
które nigdy nie ulegnie zniszczeniu."
                                                                                                    /Dn 2,44a/

              O kruchości królestw tego świata chyba nie muszę nikogo przekonywać, zwłaszcza pasjonatów historii  analizujących dzieje ludzkości.  Tacy na pewno zgodnie przyznają, że niejedno imperium, którego panowanie i świetność wydawały się nie do obalenia, już dawno zniknęło z politycznych map i atlasów... (chyba, że są to atlasy historyczne)


             Ale też na "swoim podwórku" dostrzegamy coś na podobieństwo budowania sobie takiego "osobistego królestwa", gdzie mogę się czuć panem własnego losu, posiadaczem mniejszej czy większej majętności, nawet choćby to dotyczyło bardzo skromnych zasobów i podporządkowywania sobie innych, by czerpiąc korzyść z ich posług, prowadzić w miarę wygodne życie... 
             Już  małe dziecko sprytnie wymusza na dorosłych zainteresowanie swoją skromną "osóbką", a gdy otoczenie ignoruje jego "książęce kaprysy", cała okolica słyszy coś na podobieństwo wycia syreny strażackiej, tyle że dobywające się z małego, ale mocnego gardziołka.  Przywiązane natomiast do ulubionego pluszaka, nie da go sobie wydrzeć żadnemu intruzowi, zazdrośnie obejmując swą radykalną własność i ostrzegając potencjalnych zaborców: "TO MOJE!!!"
             A nastolatki?... W królestwie swojego pokoju obowiązkowo wyposażonego według najnowszych reguł  panującej mody, dumnie obwieszają ściany idolami ze świata sportu lub rozrywki, karmiąc się jednocześnie "mocnym uderzeniem" z jakiegoś odbiornika dźwięku i obrazu albo marząc o tym swoim ukochanym "księciu" czy "księżniczce", których ajfony aż się grzeją od ilości przepływających przezeń "esów"...
           A telefonia komórkowa liczy swój biznes i mówiąc "językiem królestwa" powiększa  skarbiec abonamentowy... -;)
                                          Jednak i te "potęgi" w świecie upadają... 
Jeśli nie wojny, to kataklizmy nas dotykają, jak choćby i ten potężny tajfun na Filipinach, którego podmuchy przyprawiły wielu o przeniesienie do bardziej stabilnego królestwa, a ocalałym pozostawiły zadanie liczenia strat i przywracania wielkiego gruzowiska do stanu użyteczności...

                A w dzisiejszej Ewangelii Jezus wyraźnie mówi do tych, którzy podziwiali piękno okazałej budowli sakralnej, jaką była świątynia w Jerozolimie:
         
"Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie,

nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony." 
                                                                                                            /Łk 21,6/

             Ilu wówczas uwierzyło w te słowa, których treść okazała się tak realnie prawdziwa w 70 roku po Chrystusie, kiedy to chluba Izraela została zburzona i po dziś dzień opłakiwana przez naród żydowski pod słynną "Ścianą Płaczu"?
             Nam też się na ogół wydaje, że to, co posiadamy i to nad czym w jakiś sposób panujemy jest nie do podważenia...

            Tymczasem Jezus cierpliwie ostrzega słowami Ewangelii:

 "Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, 
gdzie mól i rdza niszczą i złodzieje się włamują i kradną..."    
                                                                                                 /Mt 6,19/


Na co zatem mamy liczyć i w co inwestować...?
              Proroctwo z Księgi Daniela o wzbudzeniu przez Boga królestwa, które nie ulegnie zniszczeniu wypełniło się wraz z przyjściem Syna Bożego na ziemię. To Jezus Chrystus wypełnił obietnicę Ojca i ogłosił, że Jego królestwo nadeszło. A jest to: 


"Królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski,
 królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju." 
    To o tym Królestwie Jezus mówi w Ewangelii, zachęcając każdego z nas:


"Gromadźcie sobie skarby w Niebie, 
gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą 
i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną" /Mt 6,20/

             A jednak trudno zaufać, że jest taki skarb, którego nie można ani dotknąć, ani potrzymać w ręku, ani nasycić swego wzroku jego kuszącym blaskiem... A przecież dobro czynione dla innych, to najcenniejsze perły, które lądują do niezniszczalnego skarbca niebiańskich zasług i powiększają "kapitał" wiecznego szczęścia. Współczesny człowiek coraz częściej ma kłopot z matematycznym myśleniem, a więc istnienie "jakiegoś Raju", którego nie tylko nie widać, ale "o zgrozo!" nie można nawet namierzyć na stronie internetowej, wydaje się czystą abstrakcją... (no i obowiązkowo wymysłem "czarnej Mafii" -;(
Podważanie głosu Kościoła posunęło się nawet do negowania autentyczności Ewangelii, lub poddawania w wątpliwość słów samego Jezusa... 

Kto nas zatem  może jeszcze przekonać o istnieniu wiecznego Królestwa, które nie ulegnie zagładzie...?
            Nadzieję  wśród tych osaczających nas mroków niewiary niosą Ci, którzy wbrew fatalistycznym prognozom "proroków tego świata" jaśnieją blaskiem Bożej łaski i głębokiej wiary...

Poczyniłeś już refleksję?

Do której grupy zaliczyło Cię Twoje własne sumienie...?

Do tych co świecą, czy zaciemniają horyzont nieba?
           Bez względu na wynik, jaki wyświetlił się w Twoim sercu, daj się namówić na godne przeżycie zbliżającego się czasu Adwentu. 
Wołaj z Kościołem: 

"PRZYJDŹ PANIE JEZU! 

PRZYJDŹ ZBAWICIELU!"
i zadbaj o napełnianie niebieskiego skarbca zasług, a nie tylko swojego małego domowego królestwa kolejnymi świątecznymi gadżetami... 

           Jezus naprawdę nie żartuje gdy mówi, że będziemy razem z Nim królować, ale pod jednym warunkiem, 

że będziemy najpierw służyć, 
a więc kochać tak, jak On kocha -:)