czwartek, 27 grudnia 2012


         To wam oznajmiamy, (...) co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce - bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne,(...)abyście i wy mieli współuczestnictwo      z nami(...). Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna.                                                                     (1J1,1-4)

            Święty Jan Apostoł to autentyczny świadek Chrystusa, który widział           i podziwiał Jego czyny. Jednak ten Apostoł, nie wahający się pisać o sobie jako Umiłowanym Uczniu Pańskim, wyraźnie daje świadectwo głębi tego spojrzenia.               On widzi w Jezusie ŻYCIE WIECZNE, które ma swoje źródło w Ojcu,      "a nam zostało objawione".
        Żyjemy w dobie kryzysu, ale nie tylko tego, o którym głośno w mediach gdy specjaliści od finansów wszczynają alarm i debatują o niebezpiecznych spadkach na światowych giełdach. Coraz częściej baczni obserwatorowie życia publicznego wypowiadają się na temat, nazwijmy to "duchowego krachu", jakim jest upadek wartości i tzw. autorytetów.
       Powiedzmy sobie szczerze: skończyły się czasy, kiedy z szacunkiem odnoszono się do ludzi piastujących jakieś stanowisko bądź poważany 
w społeczeństwie zawód. W dobie powszechnej krytyczności (żeby nie powiedzieć krytykanctwa) i wzmożonego zapotrzebowania na uczciwość, coś takiego jak autorytet z urzędu  po prostu nie istnieje... 
       W dyskusjach z młodzieżą, która bacznie obserwuje te zmagania w świecie dorosłych, można wyczuć tęsknotę za TAKIMI AUTORYTETAMI, których zamiennie można by spokojnie nazywać ŚWIADKAMI.                      

Kto zatem jest ŚWIADKIEM?  
            Na pewno ten, który sam czegoś doświadczył i potrafi się tym podzielić      z innymi...     Jak św. Jan Apostoł niosący w sobie pragnienie, abyś i Ty miał      "z nami współuczestnictwo".
        Ludzie w tym zwariowanym świecie pogoni za przeróżnymi "błyskotkami" doświadczają wielu rzeczy i coraz częściej niestety chlubią się tym, "czego winni się wstydzić", jak mówi św. Paweł w Liście do Filipian (3,19), gdyż ich dążenia są przyziemne. Oni to właśnie stają się świadkami (o zgrozo!) raczej swego upadku, a nie wartości i Prawdy, za którą tęskni każdy człowiek w głębi swego serca. Ile fałszywej dumy w popisach współczesnych gorszycieli, którzy próbują budować swoje znaczenie hołdując niby awangardowej zasadzie "im gorzej, tym lepiej" i  prześcigają się w coraz to bardziej obleśnych pomysłach na popularność za wszelką cenę...
              Gdy jednak uklękniesz przy Żłóbku niewinnego,  bezbronnego Dzieciątka      i pozwolisz sobie na odrobinę ciszy  w nastroju mijających już świąt Bożego Narodzenia, to chyba przyznasz, że nie za takimi współczesnymi świadkami tęskni od dawna Twoje znękane serce... 
Czego zatem naprawdę potrzebujesz??? 
          Czy chwilowego zadowolenia z czegoś, co i tak nie zdołało nasycić do końca, a o czym może nawet mówiłeś, że BYŁO FAJNIE...?
              A może czas wreszcie zerwać z powszechną przeciętnością                   i zdecydowanie porzucić to, co tylko fajne, aby jak pisze św. Jan           
"NASZA RADOŚĆ BYŁA PEŁNA"?
Tu właśnie łączą się dwa zagadnienia: ŚWIADECTWA i RADOŚCI. 
Bo ten, kto jest świadkiem Chrystusa jest jednocześnie nosicielem radości. 
Z kolei autentyczna radość stanowi niezaprzeczalne świadectwo głębokiej wiary.

      Ale jak to zrobić, żeby nasza radość nie była jedynie krótkodystansową wesołością, lub sztucznie przylepionym uśmiechem, gdy okoliczność tego wymaga? Jak ładować akumulatory radości, aby nie wyczerpywały się zbyt szybko w przymrozkach niechęci, albo co gorsza mrozach nienawiści?.... 
      Słowa Ewangelii są jednoznaczne: 
trzeba DOTKNĄĆ CHRYSTUSA... trzeba się Z NIM SPOTKAĆ. 
On jest dostępny jak na doskonałym komunikatorze - 24 godz. na dobę. Szukaj Go w Eucharystii, na modlitwie, w drugim człowieku i w głębi swego serca... 

       Współczesny świat pilnie potrzebuje ŚWIADKÓW!!! i to nie byle jakich, ale AUTENTYCZNYCH ŚWIADKÓW WIARY I MIŁOŚCI. Szukaj Chrystusa! Spotykaj się z Nim! Bądź jak Jan Jego umiłowanym uczniem! A potem nieś Go wszystkim spragnionym...żeby o nas mogli inni powiedzieć jak o pierwszych chrześcijanach: "Popatrzcie, jak oni się miłują" (Apologetyk Tertuliana) 
I koniecznie -  BĄDŹ ŚWIADKIEM RADOSNYM!!!