że spełnią się słowa powiedziane ci od Pana"
/Łk 1,45/
Te słowa usłyszała Maryja od swojej krewnej Elżbiety, kiedy dotarła do Ain-Karem, by pomóc starszej kobiecie będącej w potrzebie, a jednocześnie dzielić z Nią radość z powodu Bożych dzieł, które w ostatnim czasie zostały im objawione...
Dziwne porozumienie pomiędzy tymi dwiema kobietami, które przecież nie miały telefonów komórkowych, ani konta na facebooku, by przekazać sobie najświeższe newsy, a jednak doskonale wiedziały co tak niezwykle ważnego wydarzyło się w ich osobistym życiu, co miało też przybrać o wiele większy - światowy, a nawet ponadczasowy zasięg dla całej ludzkości.
Jakim cudem św. Elżbieta wiedziała, że jej młodziutka kuzynka przyjęła zwiastowanie Anioła Gabriela i przyszła do niej już jako Matka Jej Pana?
A skąd Maryja wiedziała, że właśnie teraz Jej krewna, bezdzietna do tej pory, jest już w szóstym miesiącu i potrzebuje pomocy?
Odpowiedź nasuwa się sama... że to Bóg im objawił...
No i cóż w tym dziwnego? - powie niejeden?
A może jeszcze doda: "ja też bym tak chciał, żeby mnie Bóg powiadamiał o różnych ważnych sprawach mojego życia"...
Tak... to prawda, że zarówno Maryja, jak i Elżbieta miały objawione przez Boga te zakryte dla innych sprawy... Jednak to, co niezaprzeczalnie musimy tu zauważyć, to sposób w jaki obydwie zareagowały na wieści dosłownie "nie z tego świata"...
I tu chyba znacząco my ludzie współcześni różnimy się od tych świętych kobiet...
Pomyśl, jaka by była Twoja reakcja, gdybyś dziś coś takiego, czy nawet innego miał objawione...
Czy aby na pewno uwierzyłbyś po prostu na Słowo?
... czy raczej uznałbyś, że to należy zaliczyć do takiej dziedziny jak "nie do wiary" i nie ośmieszać się przed światłymi ludźmi obecnej doby.......?
Często nawet głęboko wierzący ludzie (przynajmniej za takich uznawani) myślą, że czas cudownego działania Boga i przemawiania do kogokolwiek już bezpowrotnie minął, a "ty szary zwykły człowieczku" radź sobie sam jak umiesz, bo Wielki i tak odległy Pan Bóg nie będzie się przecież interesował Twoimi głupstewkami... zapewne ma "na głowie" poważniejsze problemy, jak choćby np. kryzys na Ukrainie, czy głodujące dzieci na Czarnym Lądzie...
Tymczasem....
a Ty......?
Tak bardzo "uwierzyłeś" już w beznadziejność swojego losu, że chociaż w głębi tęsknisz za jego odmianą, to jednak nie jesteś w stanie dopuścić do siebie myśli, że Wszechmogący Bóg mógłby się zająć poważnie kimś takim, kto Twoim zdaniem nie zasługuje na zainteresowanie nawet przez mniej znaczące osobistości...
Może tkwisz ciągle w kompleksach, które każą Ci myśleć jaki (jaka) to jesteś do niczego i jak Twoje życie co raz to potwierdza tę beznadziejność...
Patrzysz zazdrośnie na innych i tak Ci się zdaje, że to właśnie oni mają to atrakcyjne życie pełne perspektyw, a Ty nie jesteś wart, aby Niebiański Ojciec "zawracał sobie głowę" jeszcze kimś tak nierokującym na przyszłość jak Ty...
Aż strach pomyśleć, co by to było, gdyby Maryja tak właśnie stwierdziła... i nie uwierzyła, że mogą się spełnić Słowa powiedziane Jej od Pana.....?
KAŻDY Z NAS,
podobnie jak Maryja
MA SWÓJ CZAS NAWIEDZENIA
i objawienia przez Pana Jego woli odnośnie naszego życia.
CZY NASŁUCHUJESZ,
CO BÓG MA TOBIE DO POWIEDZENIA?
oraz
CZY Z WIARĄ PRZYJMUJESZ TO SŁOWO
I POTRAFISZ ZAUFAĆ BOGU,
ŻE TO WŁAŚNIE TAK MA WYGLĄDAĆ
TWOJE ŻYCIE?
Nie przestawajmy wpatrywać się w życie Maryi, które jest dla nas wciąż niedościgłym przykładem SŁUCHANIA Boga i POSŁUSZEŃSTWA JEGO SŁOWU.
Chwała Maryi za Jej ,, Tak,,!
OdpowiedzUsuńDziś i my mówmy Bogu tak szczególnie wtedy gdy mamy pod górkę.
Bowiem Bóg z każdego zła i nieszczęścia wyprowadza dobro.
Dlatego ja jestem na Tak i Totus Tus Maryja !:)
Dziękuję za świadectwo Siostro Kasiu
Aneta
Dziękuje za świadectwo. Małgosia
OdpowiedzUsuńDziekuje za piekny wpis :) Patrycja
OdpowiedzUsuń